Audiobooki wydawnictwa „mała litera”

„Życie przed sobą”

Emile Ajar

„Dlaczego dziecko gotuje się w małamydze”

AglajaVeteranyi

„Listy miłosne”

Mariana Alcoforado

„Wichrowe wzgórza”

Emily Bronte

„Pałac lodowy”

Tarjei Vesaas

„Kręciek i Plankton”

Boris Vian

kw

z archiwum: projekt storyboard

Pamiętacie jeszcze to wydarzenie towarzyszące Festiwalowi Komiksu i Animacji? My tak! Oto kilka zdjęć odkopanych z archiwum, dokumentujących wystawy w Małej Literze Art oraz Owocach i Warzywach.

kw

Berg, Schoenberg, Webern Piano Music + Book of Expressionist Photography

Jeżeli spojrzymy na tę publikację jak na konceptualną całość, książka i CD, wyprodukowane przez Musicales Actes Sud, wprawiają nieco w zakłopotanie, ponieważ utwory Arnolda Schoenberga, Albana Berga i Antona Weberna w interpretacji Jeana Louisa Steuermana, potraktowane zostały jako akompaniament dla ponurej i przygnębiającej fotografii Michaela Ackermana. Muzyka wspomaga obraz, nasuwa sugestię odbioru, uwypukla atmosferę. Nie jest jednak jasne, co łączy wizję Ackermana z Wiedeńską Szkołą z początku XX stulecia.

Neoekspresjonistyczne fotografie Ackermana ilustrują środowisko, gdzie ciemność wdziera się zarówno w życie bezbronnych ludzi jak i w wyludnioną przestrzeń. Z kolei muzyka Schoenberga, Berga i Weberna jest niepokojąca i poruszająca.

Jeśliby odseparować zdjęcia od nagrań, doceniając ich autonomiczność i odrębną poetykę, stałoby się jasnym, że muzyka nie potrzebuje obrazu do komunikowania. Steuerman gra sentymantalnie, z dbałością o szczegóły, podczas gdy fotografia Ackermana podąża innym torem.

Miłośnicy prac Ackermana z pewnością zainteresują się tą pozycją. Jednak płyta Steuermana, trafi prawdopodobie do innej publiczności.

kw (tłumaczenie w oparciu o recenzję Blair Sanderson)

Berg, Schoenberg, Webern Piano Music + Book of Expressionist Photography  Jean-Louis Steuerman (piano), Michael Ackerman (photography in book)

Michael Ackerman — urodzony 3-go września 1967 roku w Tel Avivie, w Izraelu. W 1974 r. jego rodzina przeprowadza się do Nowego Jorku. W 1985 r. Ackerman dostaje się na studia na Uniwersytecie Nowojorskim w Albany, ale niedługo potem zaczyna zaniedbywać naukę na rzecz pasji fotografowania.

W 1996 r. poznaje Margaret Bodell, dzięki której ma pierwszą wystawę w Nowym Jorku. Jedzie do Włoch na swoją pierwszą wystawę w Europie, w muzeum Ken Damy w Brescia. Rozpoczyna prace z Eleną Ceratti z agencji i galerii Grazia Neri w Mediolanie. Dzieli ciemnię w Nowym Jorku z fotografami Teru Kuwayama, Gigi Cohen i Sean Sime. Fotografuje ulice Times Square, gdy zmieniają się w turystyczny raj.

Indywidualne wystawy w roku 1998 odbywają się w Berlinie, Vigo, Bobigny i Nowym Jorku. Zaproszony do fotografowania w Polsce przez Sławomira Sierzputowskiego, dyrektora fotografii Gazety Wyborczej. Pracuje w Warszawie, Krakowie, Katowicach i Oświęcimiu. Otrzymuje nagrodę „The International Center of Photography Infinity Award – Young Photographer”.

Przez kolejne lata kontynuuje projekt portretowania ludzi w barach. Polaroidy są przetwarzane w większe odbitki i dołączane jako panel do jednoosobowej wystawy w Monachium i Belgradzie oraz na biennale fotografii w Naarden. Wykłada na warsztatach w Tuscany, Meksyku, Wenecji i Nowym Jorku. Przeprowadza się do Krakowa i rozpoczyna prace w Europie Wschodniej. (Anna Moderska)

Album „Kalwaria” — Wojtek Wilczyk

Zbieranie materiałów do albumu Kalwaria zabrała Wojtkowi Wilczykowi dziesięć lat. Rok po roku, wraz z licznymi wiernymi, przyjeżdżał do Kalwarii Zebrzydowskiej i dokumentował misteryjne obchody Świąt Wielkiego Tygodnia i Wniebowzięcia Matki Boskiej. Tak długotrwały projekt, to linearne świadectwo rozwoju Wilczyka jako fotografa. Równolegle z doświadczeniem, które nabierał, zmieniali się również ludzie, których rok po roku spotykał w Kalwarii. Oswajał ich, ośmielał, później stawał się już rozpoznawalny przez stałych bywalców misterium, którzy pozowali i śmiało patrzyli w obiektyw.

Z około 4700 analogowych fotografii, wykonanych w ciągu dziesięciu lat, autor wybrał zaledwie 105. Interesujący jest ich charakter, nie z uwagi na temat, nie z uwagi na technikę, ale z uwagi na ich osobisty wymiar. Wilczyk nie podejmuje się interpretowania prezentowanych obrazów, nie wartościuje, nie ocenia. Kiedy ateista podejmuje próbę dokumentowania wydarzeń religijnych, moglibyśmy spodziewać się wyraźnej subiektywności, ironii czy nawet szyderstwa. Tymczasem, autor wykazał się głęboką świadomością. Obserwuje rzeczywistość z naiwnością i ciekawością dziecka. Jego dystans nie jest barierą lecz zdrową i świeżą próba spojrzenia na ciekawy kulturowo temat. Jak sam stwierdził, wyraziste fizjonomie, wyraziste gesty połączone z głębokim zaangażowaniem i przeżywaniem uroczystości, każdego roku rozbudzały szacunek względem fotografowanych osób.

Już w listopadzie spotkamy się z Wojtkiem Wilczykiem w naszej księgarni. Szczegóły wkrótce.

W. Wilczyk, Kalwaria, wyd. Kropka, 2010.

kw

Aparaty LOMO w „małej literze art”

W 1990 roku grupa studentów z Wiednia odkryła stary, radziecki aparat petersburskiej marki LOMO. Właśnie od producenta, którego pełna nazwa brzmiała: Leningraskoe Optiko Mechanitsheskoe Objedinienie wzięła swą nazwę zrodzona wkrótce Lomografia. Niesamowicie kolorowe, jaskrawe, ostre i nieostre fotki z wycieczki do Pragi skierowały uwagę na możliwości małego aparaciku.

Czytaj dalej

21 rozmów o animacji w książce Mariusza Frukacza

Przez wiele lat polska animacja pozostawała niedoceniana. Trudno powiedzieć, czy to dlatego, że odbiorcy nie dojrzeli do patrzenia na tą technikę poważnie, czy to twórcy tworzyli jeszcze niedojrzałe prace, których nie sposób było traktować z powagą. Na szczęście czasy się zmieniły. Od początku XXI wieku dostrzegamy nie tylko wzrost zainteresowania animacją — wydawane są liczne książki, organizowane festiwale, ale również sami twórcy poszerzyli horyzonty techniczne i tematyczne filmów.

Czytaj dalej

28. sierpnia (sobota) — Międzynarodowy dzień czytania komiksów w miejscach publicznych

Brian Heater — pomysłodawca Międzynarodowego dnia czytania komiksów w miejscach publicznych, zaznacza, że „komiksy są wysoko cenione przez krytykę i dostają prestiżowe, pozaśrodowiskowe nagrody, jak Pulitzer dla <<Mausa>>. Ciągle jednak wiele osób uważa komiks za niższą formę sztuki, coś dla dzieciaków. Ktoś <<poważany>> nie czyta przecież komiksów…”. 28. sierpnia będzie próbą przełamania takiego stereotypowego myślenia i możliwością spotkania osób podzielających komiksową pasję.

Boston Cafe, Mała litera i Mała litera art, chcą przyczynić się do popularyzacji komiksu. 28-go sierpnia, każdy, kto odwiedzi nasze kawiarnie z chęcią „czytania komiksu w miejscu publicznym”, otrzyma 10% zniżki na dowolną kawę.

Mała litera art to jedno z nielicznych miejsc w Łodzi, które przygotowało szeroki dział komiksu. W sobotę oferujemy wszystkie książki z tego działu z 10%-ą zniżką!

Dzień komiksu to niepowtarzalna okazja do inspirujących spotkań z osobami, które podzielają naszą pasję i być może do znalezienia nowego interesującego komiksu.

Uwolnijmy komiksy! Wyjdźmy z nimi w miasto!

kw

Adam Mazur — Historie fotografii w Polsce 1839-2009

Adam Mazur to ceniony krytyk sztuki, specjalizujący się w zagadnieniach z zakresu fotografii, której jest niepodważalnym znawcą i entuzjastą. Mimo tego, potrafi podejść z dystansem do omawianych przez siebie tematów, o czym najlepiej świadczy postawione przez niego pytanie — czy fotografia to sztuką? Odpowiedź na nie, nie jest ani prosta, ani oczywista.

Już Charles Baudelaire, jak przypomina autor, kwestionował tożsamość fotografii i sztuki (tej funkcjonującej w powszechnym rozumieniu). Poeta Paryża nie podważał znaczenia fotografii, jako ogromnego postępu technicznego, jednak przypisywał mu przede wszystkim funkcje dokumentalne. Tego typu oceny, pchnęły Adama Mazura do poruszenia kwestii zależności fotografii od rzeczywistości i sztuki oraz do próby odpowiedzi na pytanie o ich komplementarność czy przeciwstawność.

Mazur umieszcza fotografię pomiędzy nie-sztuką i nie-rzeczywistością. To dziedzina, z jednej strony konfrontowana (szczególnie) z malarstwem (zdjęcia służą często artystom za szkic, na podstawie którego tworzą obraz, wymagający większych/całkiem innych umiejętności technicznych). Z drugiej strony, fotografię pojmuje jako reprodukcję obrazów świata — niezwykle wiernych, ale „martwych”, gubiących istotę rzeczywistości.

Obok teorii fotografii, formułowanej przez Mazura, książka stanowi przede wszystkim przekrój jej historii. Jak pisze sam autor, celem pozycji jest zaszczepienie świadomości, wiedzy o nowym medium, konsekwencji jego pojawienia się i spojrzenie na polską fotografię w kontekście ogólnoświatowym — skonfrontowanie ich różnic, niedociągłości, które wydają się więcej mówić o specyfice lokalnej. Widzimy zatem fotografię zarówno na osi historycznej (diachronicznej) jak i współczesnej (synchronicznej), co uruchamia wiele kontekstów i punktów widzenia.

Zaczynając od samego początku fotografii w Polsce (1939), kiedy pełniła głównie funkcję dokumentalną, poprzez fotografię portretową (zdjęcia pośmiertne), kończąc na charakterze rozrywkowym, Mazur oczywiście nie jest w stanie wyczerpać tematu i przedstawić pełnej historii tego szerokiego zjawiska, jednak, dzięki swojej książce, osiąga postawiony w wstępie cel — zaszczepia świadomość (wieloaspektowości, obszerności tematu). Historie fotografii… będą zdecydowanie istotną pozycją na bibliograficznej liście poświęconej fotografii.

Historia fotografii w Polsce 1939-2009, A. Mazur, Kraków 2009.

kw

„77 dzieł sztuki z historią” Piotra Bazylko, Krzysztof Masiewicz

Sztuka współczesna bardzo często wprawia nas w niemałe zakłopotanie. Wielu odbiorców macha na nią ręką, odrzuca ją i degraduje do poziomu żartu, prowokacji, nierzadko śmietniska. Problem negatywnej reakcji na sztukę współczesną, wynika z niezrozumienia jej celów i poetyki. Jednocześnie próba ich przybliżenia poprzez wykładowy charakter, może odstraszać i zniechęcać. Innym sposobem na oswojenie zdegustowanych odbiorców ze sztuką jest opowiedzenie im historii powstania i losów tych dzieł.

Książka Piotra Bazylki i Krzysztofa Masiewicza 77 dzieł sztuki z historią unika łopatologicznego i jednocześnie pompatycznego wyłożenia prawd o sztuce współczesnej. Nie wkłada czytelnikom do głów ideologii, nie tłumaczy sposobu odczytywania przesłań niesionych przez każdą pracę czy każdego artystę.

Autorzy nawiązali współpracę z artystami, pracownikami muzeów, krytykami, którzy wzięli pod lupę siedemdziesiąt siedem współczesnych dzieł sztuki i uczynili je bohaterami siedemdziesięciu siedmiu opowiadań. W tekstach pojawiają się jedne z najważniejszych nazwisk w historii sztuki współczesnej. Możemy się z nich dowiedzieć, co łączyło Edwarda Krasińskiego z Henrykiem Stażewskim i Danielem Burenem? Jak mieszkanie Stażewskiego stało się przestrzenią artystycznego dialogu między twórcami? Kim był Guma, który zainspirował Pawła Althamera? Jak Składany pokój Maćka Kuraka docierał na berlińską wystawę? W jakich okolicznościach rozgniewany Tadeusz Kantor zatytułował jeden ze swoich obrazów? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań są często zabawne, łączą się z absurdalnymi lub codziennymi historiami. Znajomość tych opowieści, znacznie przybliża odbiorcom prace, które przestają być tajemnicze, wyrwane z rzeczywistości. Stają się rozpoznawalne, dzięki czemu nie przerażają.

Być może Bazylko i Masiewicz znaleźli sposób na poprawę reakcji, wywoływanych przez współczesną sztukę u niechętnych jej „konsumentów”. Proces oswajania z przedmiotem, wytwarza więź emocjonalną między nim a podmiotem. To, co znamy, staje się nasze, a to, co jest nasze, nie zostanie odrzucone. Po lekturze książki, odczuwam potrzebę poznania więcej dzieł sztuki z ich historią. Może doczekamy się kontynuacji?

„Andrzej Wróblewski powtarzał, że „obraz musi działać”. Czyli musi wywoływać emocje wśród widzów. Wymiarów owego działania może być wiele. Mogą to być emocje zwią­zane z kolorem lub zestawieniem kolorów, emocje związane z treścią obrazu, wirtuozerskim oddaniem motywu, zaska­kującym połączeniem pewnych elementów, czy też faktem, że obraz jest po prostu piękny i to piękno w niewyjaśniony sposób na nas działa.

Obiekt sztuki sam w sobie jest celem podziwu i admiracji, i wydawałoby się, że nie trzeba szukać dodatkowych obsza­rów jego odbioru. Skończony przez artystę, oddany publicz­ności, zaczyna „działać” i uwalniać zaklęte w sobie pokłady emocji. I tak też dzieje się w przypadku większości dzieł sztuki. Czasami jednak pewne wydarzenia w trakcie jego powstawania czy też późniejszego funkcjonowania w sferze publicznej przynoszą dodatkowe emocje. Dzięki nim odbie­ramy pracę jeszcze inaczej. Czasami ten nowy wymiar obio­ru jest na tyle silny, że staje się równoprawnym partnerem w „dialogu” z nami – odbiorcami sztuki.” (ze Wstępu)

77 dzieł sztuki z historią. Opowiadania zebrane, P. Bazylko, K. Masiewicz, Warszawa 2010.

kw

Wykład „Plakat PL – film UK” w małej literze

11-go lipca w małej literze przy ulicy Nawrot 7 odbył się wykład pod tytułem „Plakat PL — film UK”, prowadzony przez Evę Reeves i Nigela Arthura. Niedzielne spotkanie towarzyszyło otwarciu drugiej wystawy polskich plakatów do brytyjskich filmów, organizowanych przez księgarnię mała litera.